Dopiero od pół godziny siedzę nad swoimi dokumentami aplikacyjnymi, a wydaje mi się jakbym spędził z nimi ostatnie pół dnia. Nie wiem czy każdemu proces produkcji CV i listu motywacyjnego przychodzi w tak trudny sposób jak mi, czy po prostu to ze mną jest coś nie tak. Wczoraj mój kuzyn, Jacek, który jakiś czas temu zatrudnił się jako kierownik regionalny Opole powiedział mi, że sukcesem zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną jest ciekawe CV i dobrze napisany list motywacyjny. Jako, że od pół roku przebywam na bezrobociu i raczej nic nie jest mi już w stanie zaszkodzić, postanowiłem jeszcze raz przejrzeć posiadany przez siebie życiorys i list i spróbować trochę je „podrasować”.
O ile metamorfoza mojego CV może polegać jedynie na zmianie formatu książki lub sposobu ułożenia tekstu (żadnych punktów z doświadczeniem zawodowym raczej do niego nie dodam), o tyle list motywacyjny może zostać napisany zupełnie od początku. Dużym błędem było to, że zamiast od razu zabrać się na pisanie nowego listu motywacyjnego, na początku przeczytałem swój stary dokument aplikacyjny i teraz każde zdanie, jakie uda mi się wymyślić, w pewien sposób podobne jest do zdania już umieszczonego w starym liście. Jeśli będę kopiował zawartość istniejącego dokumentu, nigdy nie uda mi się stworzyć nowego listu i tym samym nie zostanę zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Myślę, że dobrym sposobem byłoby odłożyć wszystko na bok i poczekać aż zapomnę strukturę przeczytanych zdań. Ciekawe tylko jak długo zajmie mi to zapominanie?