Niedawno w naszej firmie pojawiła się informacja, że spośród wszystkich kierowników oddziałów firmy w Gdyni, Gdańsku i Sopocie zostanie wyłoniony nowy kierownik regionalny na dużą część Pomorza. Ta informacja jest raczej prawdziwa i oficjalna, bo została przekazana za pomocą maila przez asystentkę prezesa firmy. Pani Joanna (której w życiu nie widziałem na własne oczy) w mailu podała informacje, że wybór nowego kierownika nastąpi na podstawie dokładnej analizy życiorysów poszczególnych kierowników oddziałów, analizy ich osiągnięć w firmie oraz za pomocą indywidualnego spotkania z prezesem, które będzie czynnikiem rozstrzygającym.
Do końca tamtego tygodnia każdy kierownik który nie chciał brać udziału w rekrutacji miał wystosować stosownego maila do asystentki, której zadaniem było skreślić daną osobę z listy osób ubiegających się o awans. Ciekawe czy znalazł się chociaż jeden kierownik oddziału, który zrezygnował z możliwości wspięcia się na wyższy szczebel hierarchii w naszej firmie. Ja, chociaż nie czuję się zbyt pewny w całej tej sprawie z awansem, nigdy z własnej woli nie zdecydowałbym się na rezygnację z szansy na awans, bo nie wiem kiedy kolejna by miała miejsce. Jestem przekonany, że to nie ja zostanę wybrany na nowego kierownika regionu, co nie oznacza, że mam się poddać już na początku.
Rodzice wychowali mnie, bym w życiu zawsze chwytał byka za rogi i nie dał się zastraszyć. Staram się stosować do ich mądrych życiowych rad, które rzadko kiedy się nie sprawdzają. Nie chcę za jakiś czas wyrzucać sobie, że zrezygnowałem z dużej szansy i zamknąłem sobie drogę do rozwoju zawodowego, kierownik regionalny Gdynia.